20 maja 2024 r.

Wywiad z Pawłem Ignaczakiem, autorem scenariuszy do filmów prezentowanych w Galerii.

Historyk sztuki, absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się szeroko rozumianą kulturą artystyczną XVIII w. twórczością amatorską w XVIII w., grafiką dawną a także historią kolekcjonerstwa i muzealnictwa.

W jaki sposób pracował Pan nad scenariuszami? Były to trzy zupełnie inne filmy.

Paweł Ignaczak: Cieszę się, że udało nam się podciągnąć filmy w stronę bardziej badawczą. Było to dla mnie ważne, by poza wartością wizualną posiadały merytoryczną treść. Chciałem podejść do tego tak jak do filmu historycznego, więc przede wszystkim istotna była kwerenda. Z drugiej strony produkcje miały być krótkie i nie można było przeładowywać ich informacjami. Trzeba było znaleźć jakieś punkty zaczepienia, które bardzo szybko pojawiły się zwłaszcza w filmie „Okiem liryka” o Józefie Mehofferze. Od samego początku wiedziałem, co chcielibyśmy przekazać. Z kolei najbardziej intrygująca wydała mi się sytuacja dotycząca panoramy Kossaka „Bitwa pod piramidami”. W momencie powstania obraz ten był za mało patriotyczny dla Polaków, dlatego nie cieszył się dużym zainteresowaniem. Z tego powodu Wojciech Kossak podzielił panoramę na fragmenty. Chciałem też przyjrzeć się bliżej osobie malarza, który był blisko związany z cesarzami Franciszkiem Józefem, Wilhelmem II, co w Polsce odczytywane było jako zdrada ideałów patriotycznych.

Odkrywanie historii w filmie „Okiem liryka” przypomina zagadkę detektywistyczną. Czy praca historyka sztuki wymaga dużej dociekliwości?

Paweł Ignaczak: Zdecydowanie tak i mogą to być bardzo różne zagadki, ponieważ historycy poruszają wiele tematów. Są to pytania atrybucyjne, tzn. kto namalował, narysował, wyrzeźbił, wykonał dane dzieło, a także dla kogo zostało zrobione, w jakim celu powstało, co miało oznaczać. Musimy pamiętać o tym, że obrazy, ryciny, rzeźby tworzono po to, by coś mówiły. Sztuka jest polityczna i można to także zauważyć, gdy powstawały różne cykle freskowe czy pomniki. Zamówienie sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej przez papieża Juliusza II u Michała Anioła pokazywało, że Juliusz II jest potężnym władcą, a Rzym wciąż jest stolicą świata. Pomnik Adama Mickiewicza, który stanął pod koniec XIX w. na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, miał manifestować, że tutaj jest Polska i czytamy po polsku. Podobnie polityczna sytuacja związana była z „Bitwą pod piramidami” Wojciecha Kossaka. Pierwotnie chciał on namalować „Bitwę pod Somosierrą”, ale Rosjanie w obawie przed manifestacjami patriotycznymi nie udzielili na to zgody. 

Myśląc o tym, że sztuka jest polityczna, musimy także pamiętać, że od przełomu XVIII w. i XIX w., od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej, gdy w Europie rozpowszechniła się idea demokratyzacji, artyści dostali – czy może raczej odnaleźli – nowe zadanie, by pokazywać społeczeństwu, jak należy żyć. Tworzyli obrazy wskazujące cnoty obywatelskie lub wyjaśniali politycznie świat.

Chciałabym także nawiązać do filmu „Barwy światła”. Co szczególnie zainteresowało Pana w filmie o Mehofferze?

Paweł Ignaczak: Szczególnie zainteresowała mnie kwestia często poruszana przez historyków sztuki, czyli tzw. późne prace. Spojrzenie na sztukę już dojrzałego artysty, którego estetyka powoli przemija i który staje się takim żyjącym pomnikiem, ale wciąż stara się być aktualny. To jest bardzo ciekawe, że bank zamówił projekt u tak znanego artysty, jakim był w tym czasie Józef Mehoffer, choć czas największych triumfów artystycznych miał on jakieś ćwierć wieku wcześniej. Bank postawił na artystę znanego, szanowanego, zapewne nie najtańszego, lecz nieco już przebrzmiałego.
 

Który film jest Pana ulubionym?

Paweł Ignaczak: Trudno powiedzieć i wybrać jeden spośród trzech, ponieważ każdy jest zupełnie inny. Jeżeli musiałbym wskazać, to może film o Kossaku. Podczas jego produkcji najwięcej jeździliśmy i odkrywaliśmy. Byliśmy bardzo zgraną ekipą. 

Warto dodać, że zajmuje się Pan badaniem kultury artystycznej XVIII w. 

Paweł Ignaczak: Od czasu, gdy skończyłem studia, wzrosła liczba badaczy zajmujących się XVIII w. Uwielbiam ten czas, zwłaszcza we Francji. Był to okres filozofii i dobrych manier, a do najwyżej cenionych umiejętności należała sztuka konwersacji. We Francji w XVIII w. wszyscy, którzy chcieli coś osiągnąć, musieli umiejętnie operować słowem. Uczyli się tego w salonach prowadzonych najczęściej przez kobiety. To kolejna ciekawa rzecz we Francji XVIII w. Kobiety, które były niemal zupełnie wykluczone z życia publicznego, zbudowały dla siebie taką niezwykłą przestrzeń. W Polsce bardzo dobrym przykładem osoby ukształtowanej w pewnym stopniu w paryskim salonie madame Geoffrin był Stanisław August, który opiekował się artystami, interesował się sztuką.
Ostatnio zajmuję się także nieco intensywniej takimi kwestiami jak nieprofesjonalna twórczość plastyczna z XVIII w., zwana najczęściej amatorstwem. 

Był Pan stypendystą DAAD (Deutscher Akademischer Austauschdienst). 

Paweł Ignaczak: Jest to jedna z największych oficjalnych, prestiżowych instytucji, które zajmują się wymianą badaczy, naukowców pomiędzy Niemcami i innymi krajami europejskimi. Wiązało się to z pobytem w Niemczech. Przez dwa miesiące byłem w Dreźnie, kiedy przygotowywałem moją pracę doktorską o Janie Piotrze Norblinie. W literaturze pojawiały się jeszcze wtedy sugestie, że Norblin, zanim przyjechał do Polski, jakiś czas spędził w Dreźnie i studiował tam przez krótki czas. Nie wiedzieliśmy dokładnie, co robił Jan Piotr Norblin w latach 1771-1774. Wiadomo było, że podróżował po Europie i pojechał do Spa, Londynu, by odnaleźć mecenasów. Szukałem informacji na jego temat w archiwach dworskich i tamtejszej akademii sztuk pięknych. Bardzo ważną postacią dla grafiki XVIII w. był Carl Heinrich von Heineken, który napisał słownik rytowników i wspomniał tam o Janie Piotrze Norblinie. 

Został Pan włączony w CAA-Getty International Program. Chciałabym zapytać o konferencję, w której wziął Pan udział w ostatnim czasie. 

Paweł Ignaczak: Konferencja ta odbywa się regularnie i gromadzi amerykańskich historyków sztuki i kuratorów. Jest to wielkie wydarzenie. Szczególnie zwracają uwagę na poszukiwanie innowacyjności i nowe technologie. Organizatorzy zdają sobie sprawę, jak ważne jest, aby wychodzić poza „amerykańską bańkę”, dlatego zapraszają gości ze wszystkich kontynentów. Spotykają się, by porozmawiać oraz przekonać się, że nasze poszukiwania są bardzo podobne. To bardzo ciekawe wydarzenie. Kilkudniowa konferencja pokazuje bogactwo badań historyczno-artystycznych w dzisiejszych czasach.

Z Pawłem Ignaczakiem rozmawiali Agata Stopyra i Jacek Praszałek.


 

Obrazek galerii sztuki
Obrazek galerii sztuki

Autorem fotografii jest Armando Alvarado.